Babettka pisze:
przygladajac sie "globalizacji" Europy to moze sie okazac ze ten caly Halloween jest pryszczem....
Mnie też się wydaje, że zaczyna się "kruszyć kopie" o coś mało istotnego. Jednak czasem jest się postawionym w takiej sytuacji, że trzeba zająć jakieś stanowisko.
Jest jednak faktem, że o tej porze roku nasilają się incydenty związane z satanizmem, Papież Franciszek wymienia przypadki opętań wśród dzieci.
Dla mnie to wszystko ma dwa aspekty:
Po pierwsze, nie widzę niebezpieczeństwa dla człowieka, który ma ustabilizowane poglądy i albo traktuje całą rzecz zabawowo, bo mu to w niczym nie szkodzi, albo nie bierze udziału, bo takie ma zasady. Nie ma potrzeby wzajemnego przekonywania się, nawracania czy wyśmiewania.
Po drugie, to już gorzej, bo chodzi o dzieci, które do szkoły się niewinnie przebiorą, ale wieczorem wyjdą "w miasto" pod hasłem: cukierek albo psikus. I tu zaczyna się robić niebezpiecznie, bo rodzice mogą nawet nie wiedzieć, gdzie ich pociechy wędrują. Np. mój Hugoberg nie jest o zmroku miejscem bezpiecznym dla dzieci, a dzwoniły do drzwi jeszcze po 20. I nie były to dzieci z osiedla, bo tych mamy nie za wiele, osiedle się raczej zestarzało. Młode małżeństwa w okolicy mają na razie dzieci małe, albo jeszcze wcale. Co do psikusów, to u mnie skończyło się na zaplątaniu papieru toaletowego na furtce, ale u mojej Mamy w Panewnikach świeżo pomalowana framuga została zabazgrana obraźliwym tekstem. Zmyć się nie da, trzeba na nowo malować. To są zdarzenia, które znam, a ile jest takich?
Dlaczego upadła tradycja kolędników? To jest nasz rodzimy, staropolski zwyczaj, więc dlaczego ściąga się zamorskie zwyczaje, nota bene, zawleczone tam przez emigrantów z Europy, a nie pielęgnuje swoje, własne?
I na to mam odpowiedź: komercja